„W pokoju na kanapie leżały zwłoki Ireny, z odciętą głową, rękami, nogami i wyciągniętymi wnętrznościami. Ręce i jedno udo przy szafie. Wnętrzności – w wiadrze pod oknem. W kuchni na zlewie, krzesłach i drzwiach czerwone plamy – część nieudolnie pościerana. Na półce przy kaflowej kuchni miska do połowy wypełniona czerwoną cieczą. Obok maszynka do mielenia mięsa ze śladami mielenia. Na talerzach serce i wątroba ludzka. Na stole na patelni niedojedzona jajecznica z jakimś tłuszczem. Obok chleb ze smalcem, sałatka z pomidorów i kawałek surowego mięsa, chyba wołowego. Po mieszkaniu walały się butelki po piwie i wódce.”
Kim była postać tajemniczego „rzeźnika z Niebuszewa” – Józefa Cyppka? Co się stało w kamienicy przy dawnej ulicy Wilsona i dlaczego w mieszkaniu przez wiele lat nie było żadnych lokatorów?
Józef Cyppek został
skazany na karę śmierci, którą wykonano przez powieszenie w 1952 r. Był to
wyrok za zabójstwo niespełna 20-letniej sąsiadki – Ireny Jarosz. Jego historia
stała się szczecińską legendą miejską, wokół której narosło kilka mitów. Przede
wszystkim, mężczyźnie udowodniono jedno zabójstwo, a przypisano zaś szereg
innych morderstw. W czasie śledztwa prowadzonego w związku ze sprawą zabójstwa
Janosz zeznał, że głowę kobiety wrzucił do pobliskiego jeziora. W opowiadaniach
w tym samym jeziorze znaleziono od kilku do kilkunastu innych ciał, w
większości dzieci.
Pracująca w kinie
naprzeciwko kamienicy Cyppka kasjerka rzekomo wysyłała do niego dzieci, które
potrzebowały rozmienić pieniądze na bilet. To one miały być przez niego
ćwiartowane w opuszczonym magazynie i przerabiane na… bigos. Jako że mięso w
latach powojennych było towarem luksusowym, bo deficytowym, Cyppek miał
dostarczać je na pobliski bazar. Nie ma na to żadnych dowodów, choć podobno mieszkańcy
skarżyli się na fragmenty paznokci znalezione w kupowanym towarze.
Fikcją jest także informacja,
według której Cyppek miał być byłym SS-manem. Mimo że posiadał mieszane
korzenie i sam uważał się za Niemca, w 1917 r. amputowano mu nogę, a do
formacji SS nie przyjmowano osób z niepełnosprawnościami.
Rzeczywista liczba ofiar
Cyppka pozostanie nieznana. Jego proces został utajniony. Miejska legenda
wystarczyła jednak, by odstraszyć potencjalnych lokatorów Wilsona 7 na wiele
lat.
Daria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz