1.05.2024

Wampir z Krakowa

Od małego był sadystą. Zaczęło się od znęcania nad kotami siostry. Potem w ramach wolontariatu przychodził do rzeźni, a tam pił krew zabijanych zwierząt. Zabijał zawsze tych, którzy nie mieli szansy się obronić - starsze kobiety i dzieci. W swoim rodzinnym mieście zaczął być nazywany wampirem. Chodzi o Karola Kota z Krakowa. 



Zaczęło się od emerytek. W 1964 roku zabójca wszedł do kościoła i ugodził nożem modlącą się tam kobietę. Ofiara doszła do domu i z niego wezwała pomoc. Kolejnymi pokrzywdzonymi były także emerytki. Przyszła pora na dzieci. Malec poszedł pozjeżdżać na sankach, ale już z nich nie wrócił. Kot podchodzi do dziecka, zagaduje go. Kiedy pozyskał jego zaufanie to złapał za szyje i zadał 11 ciosów nożem. Potem nadszedł czas na kolejne dziecko. Małgosia poszła sprawdzić, czy są jakieś listy w skrzynce, kiedy od tyłu zostaje dźgnięta nożem przez psychopatę. Dziewczynka zdołała przeżyć. 



Milicja schwytała Kota 14 lipca 1966 r. Zbrodniarz do wszystkiego się przyznał i opisywał przebiegi przepisywanych mu zabójstw. Przyznał się też, że parę lat wcześniej próbował krwi i dało mu to dużą satysfakcję. Zabójca został skazany na karę śmierci. Jednak w wyniku odwołanie karę śmierci zmieniono na dożywocie. Zainterweniował Prokurator Generalny. Po tym czynie znowu został skazany na karę śmierci poprzez powieszenie. Karol Kot został stracony 16 maja 1968 roku.  

Wiktoria 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz